Ladies and Gentlemans, please welcome back...PCW Hall of Famer, The Owner of PCW, Three Time IC, Two Time PCW Champion, Two Time World Heavyweight Champion, Two Time Tag Team Champion, The ONE AND ONLY - MR.CHRIS JERICHO!

Jeircho pojawia się na rampie, widzimy go w typowym dla niego ubraniu - Garnitury, ułożone włoski, wypastowane buciki. Po chwili Y2J melduje się w ringu i bierze od spikera mikrofon.
Chris Jericho: Welcome to PCW...Cholera to nie PCW...WELCOME TO THE HIGHLIGHT REEL! Niech będzie...Dzisiejszym moim gościem będą ja sam, zanudze was przez jakieś pół godziny, ale trzeba wyjaśnić parę spraw! Na szczęście mam rozdwojenie jaźni, więc spokojnie sobie poradzimy. <uśmiecha się> Mieliście miesiąc by kupić bilety i przybyć na ten event, o którym nic tak naprawdę nie wiecie, mimo to - hala jest zapełniona...Jak myślicie dlaczego? Wydaje wam się, że gdyby Mr.Kennedy was zaprosił, to byście przyszli? <heel heat> Dobrze, że przynajmniej nie oszukujecie samych siebie...Nie, nie bójcie się, nie zaprosiłem was tu wszystkich, zeby was obrażać, dziś będziemy obrażać tylko i wyłączeni jedna osobę. No, może dwie, licząc jego matkę...Chociaż ona przynajmniej jest w czymś dobra, właściwie to najlepsza. Chyba nawet wyślę jej kartkę na święta, tylko zamiast szopki narysuje na niej burdel...<cheer/heel heat> Pewnie większość z was wie, o czyjej matce mówię, ba! Zna ją pewnie każdy mężczyzna z Panama City! Chcę jednak, żeby wszystko było jasne i klarowne...Adam Cole...Tak, może was to dziwi, że zwołałem ten event specjalnie po to, żeby mówić o tym...no właśnie i tu nasuwa mi się milion epitetów których mógłbym użyć, miliony określeń, ale mamy wczesną godzinę, więc może nie czas na wyzywanie się od: wszów, spedalonych pasikoników, podróbek wrestlera, skurwysynów, niedojebów umysłowych i innych...W końcu obaj jesteśmy kulturalnymi ludźmi, znaczy się ja i mój pierdolec. Niestety nie moge powiedzieć tego samego o panu...kurwa, on w ogóle miał jakaś ksywę? Była tak beznadziejna, że nawet jej nie pamiętam...a i nie próbujcie mi wmówić, że to przez wódkę! W każdym razie, Mr...Cole, znany przez to, że tak samo nazywa się napój, który idealnie służy do czyszczenia silnika...Pan Cole, był tak śmiały, że kilka miesięcy temu rzucił mi wyzywanie. Niby nic szczególnego, nie? Każdy chciał już ze mną walczyć, części się to udało, a niewielki procent z nich nawet był przytomny po walce, szczególnie jeśli wcześniej nie było pre-matchu w piciu wódki. On jednak zupełnie wytrącił mnie z równowagi, przecież PCW już NIE MA! PCW NIE MA i NIE WRÓCI. PCW nie jest jak twoja matka, ona ssała całą swoją karierę i zawsze wracała, a PCW ssało tylko trochę i jak widać zadławiło się wielkim kutasem upadłości finansowej. Choć chodzą też plotki, że VebVe nie miał 10 złotych, żeby zapłacić za utrzymanie tego "giganta". Nieważne, jebać to! Cole, skoro PCW nie ma, ty i ja jesteśmy więc na emeryturze, nie wydaje Ci się, że ludzie na emeryturze powinni, no nie wiem...łowić ryby? Grać w szachy? Chodzić do teatru? Do kina? Tymczasem ty poczułeś w sobię werwę! Wydaje Ci się, że jeśli mnie sprowokujesz, powiesz, że jesteś ode mnie lepszy i po prostu nie mialeś okazji tego udowodnić, to uda Ci się i wyjdę na ring...z Tobą? Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze Coca Cola-Boy? ŻE KURWA MASZ RACJĘ! Wyjdę na ten ring i właśnie to chciałem wam powiedzieć! <cheer> Nie wiem, gdzie będzie ten ring, ale będzie! Choćbym miał sam go zbudować, choćbyśmy mieli walczyć na dziecinnej trampolinie, albo w kiślu, to będziemy! <cheer> Nikt w PCW nie rzucał słów na wiatr tak, jak ty...To akurat różni Cie od twojej matki, ona przeważnie ma usta zbyt zajęte, by rzucać słowa na wiatr...O czym to ja? Ah, tak...Pokonałem w PCW każdego, kogo chciałem pokonać, zdobyłem wszystko, co było mi potrzebne, a jak akurat nie mogłem niczego wygrać i zdobyć, to stworzyłem sobie własny pas, dostałem urojenia i też było w porządku! Teraz jednak nie mam nic. Teoretycznie...Jestem tyle samo warty, co ty...Przynajmniej ty tak uważasz, hej, misiaczku! Wydaje Ci się, że skoro PCW upadło to moje tytuły są nic nie warte? Wydaje Ci się, że wszystko co tam zdobyłem przeminęlo z wiatrem? Wiem, że dla Ciebie było by to idealne, bo jedyne czym ty zasłynąłeś to ten nic nie warty streak i jeszcze bardziej nic nie warta wygrana na Night of Dreams z Roderickiem Stronkiem, Stonkiem...S...jebać to! W każdym razie nawet ten Roderick, widząć Cię, postanowił się zlitować nad Tobą i oddał Ci zwycięstwo. Choć nie ukrywam, że na zapleczu plotkowano na ten temat...<robi minę, jakby nie chciał o tym mówić> No...nie wypada mi może...ale...No wiesz, mówili, że tak naprawdę to on oddał Ci zwycięstwo, bo wcześniej twoja matka oddała mu co innego...albo, że przekazał swoją spóściznę najpierw Tobie, a potem twojej matce...ale ja w to nie wierzę. Przecież ona akurat wtedy obsługiwała HBK'a...W budce z kebabem, oczywiście! Zboczeńce...Widzisz, Adam, to wszystko sprawia, że naprawdę trudno mi podejść do twojego wyzwania na poważnie i jedyne, co skłania mnie do przyjęcia tej ofery i zawalczenia z Tobą, to fakt, że JESTEM AWESOME! Cholera, ta przerwa jednak daje się we znaki, jebią mi się catchphrasy...Chociaż, z drugiej strony, to może sobie ten pożyczę? Ty raczej nie miałeś w sobie nic oryginalnego, a jednak masz na tyle tupetu, by wyzywać MNIE na walkę...Moja reakcja na twoją "propozycję" z czasem się zmieniała, można rzec "dojrzewała" Mam tu nawet dla Ciebie specjalną grafikę, by Ci to ukazać, w końcu nie wiem, czy zdążyłeś skończyć szkołę zanim zająłeś się wrestlingiem, więc wyglądąło to mniej więcej tak:
PART 1: Chris Jericho i flaszka wódki, czyli dowiaduje się o twoim wyzwaniu:
 PART 2: Chris Jericho i komnata z bimbrem, czyli VebVe mówi, że dostaniemy po 200 tysiaków za walkę:
 PART 3: Chris Jericho i więzień spyrytusu, czyli VebVe mówi, że dostaniemy po milionie:

Chris Jericho: Nie chodzi mi broń boże o pieniędzy, ale sami wiecie...Dzieci dorastają, żona niestety też więć pasowalo by się rozejrzeć za nowym portem, tym bardziej, że mój masz też już nie zawsze staje...<cheer> Postanowiłem więc, że zrobię to! Zawalczę z Adamem Cole'm, choćby dlatego, żeby dostać ten milion. Nóż widelec, walka się spodoba, dadzą mi następną, może z...The Rockiem? Dawno nie walczyliśmy. W sumie, mógłbym do niego zadzwonić, ale obawiam się, że jest zbyt zajęty kręceniem "The Rock and The Rock, czyli Herkules rozpierdala skałę swoją maczugą", nie słyszeliście o tym? Świetny pornos. Trochę mało story, ale jaka akcja! Palce lizać...no może nie palce, ale polecam! Byłem ostatnio na tym w kinie i pod koniec, zamiast napisów na czarnym ekranie, mieliśmy coś w rodzaju spływającego mleka...Dziwnie, przy stoisku widziałem tylko Pepsi i Popcorn. <uśmiecha się i wychodzi na narożnik> Zwracam się więc do Adama Cole'a, Adamie, Adamie, ty jebany baranie!...To było słabe...Zaraz, zaraz...Cole'u Cole'u, ty szafowy molu! To też kiepskie...O, mam! Panama Playboyu...WRZUCĘ CIE DO GNOJU! Jeśli tylko masz w sobie tyle odwagi, ile miałeś pierdoląc te kocopoły niedawno, to zapraszam. VebVe rozda mamonkę, kibice się znajdą, halę się wynajmie, jakiś frajerów do openerów się znajdzie i nawet Michael Buffer powie nam: Let's Get Ready to Rumble! Wszystko teraz zależy od Ciebie, mój adwokat wkrótce się z Tobą skontaktuje, przedstawi Ci moje ubezpieczenie od szkody własnej, przeliczy Ci ile z tego miliona, który jest dal Ciebie pójdzie na tybetańskich mnichów, ile na zambijskie dzieci i wtedy będziesz mógł podpisać cyrograf, znaczy się weksel...znaczy się, kurwa, podpisuj co chcesz, byle byś podpisał! A i nie mieszaj w to matki, ostatnio jak jej płaciłem, to zapytała się mnie gdzie jest "pen", a ja głupi podalem jej długopis...na co ona się zdziwiła i powiedziała "Zazwyczaj jest grubszy i ma takiego grzybka na wierzchu" <Y2J uśmiecha się i schodzi z ringu, rzucając majestatycznie mikrofonem o matę>
Widzimy Jericho na backstage'u, rozmawia z samym Cole'm...Michaelem Cole'm!
Michael Cole: Myślisz Chris, ze to możliwie? PCW nie ma od dawna, większość wrestlerów ma wakacje do końca życia, Adam Cole pewnie się wygrzewa na Panamie...
Chris Jericho: To jest Panama City, nie Panama, nie chodzi o taki kraj, tylko miasto, idioto! Zresztą nieważne, może się wylegiwać nawet na Wyspach Świętej Heleny, czy innej Bogumiły. Chciał ze mną wlaczyć, to niech teraz odpowie na rzuconą rekawice, tym bardziej, że jest zima i chyba musze ją znowu ubrać.
Michael Cole: <zniesmaczony> Eee...tak, a nie uważasz, że była za duża przerwa od ostatnich waszych występów? Cole może nie być w formie...
Chris Jericho: W formie to może być ciasto, a on jest wrestlerem! Przynajmniej tak o sobie mówi...Nie rozumiem, o co w ogóle ta dyskusja, czy mając przerwę od dupczenia zapominasz jak pykać laleczki? Nie. Czy mając zatwardzenie, zapominasz jak się wali kloce? NIE. Więc niech Cole nie szuka durnych wymówek i niech walczy, do jasnej ciasnej! Kurwa mać!
Michael Cole: Chri...
Chris Jericho: Odchodzę!
Michael Cole: Co? Już?
Chris Jericho: Znaczy się wychodzę!
Jak powiedział, tak zrobił.
CDN...
|